sobota, 29 lipca 2017

Mołdawski renesans?

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Mołdawia gości w moim kieliszku równie często, co przyznający się do pomyłki polityk występuje przed kamerami. Zaskoczenie to pierwsze, co odczuwamy, następnie przychodzi niedowierzanie, potem skupienie, a wreszcie śmiała konfrontacja z brutalną rzeczywistością. Kiedy pojawił się przede mną szereg butelek ze stajni Chateau Vartely, wiedziałem, że nie będzie łatwo. Swego czasu szansa na sensowne wina z kraju wciśniętego pomiędzy Ukrainę a Rumunię była mniej więcej taka, jak pojawienie się elektrowni w wiosce Amiszów. Jednak przyszło nam degustować w okresie jednych z największych zmian w świecie winiarskim i rozwój dzieje się na naszych oczach, a właściwie w kieliszkach. 

TravelChisinau

Dwuletnia prohibicja, połączona z karczowaniem winnic, mocno odbiła się czkawką w jeszcze sowieckiej Mołdawii. Ale nowy krok rzadko bywa do tyłu. "Nowa fala" mołdawskich winiarzy doskonale rozumie, że schlebianie gustom prowadzi donikąd, a znacznie lepiej po prostu je kształtować. Nie inaczej sądzą autorzy przedsięwzięcia Individo, który ostatnio za sprawą importera - Dom Wina - szturmem zdobył rodzimą blogosferę. Chociaż niejednokrotnie jeszcze przed spróbowaniem wina projektujemy noty degustacyjne, czy to na podstawie opisów innych czy też prywatnych uprzedzeń to nie przeszkodziło mi to zupełnie w wyzbyciu się zarówno oczekiwań, jak i wymagań. Poprzeczka zakopana w ziemi - czy słusznie?

fot. WineMike

Traminer/Sauvignon Blanc 2015; wyobraźcie sobie intensywnie aromatycznie wino, połączenie nut płatków róży, liczi, agrestowo-trawiastych oraz niezłej kwasowości. Macie obraz? Teraz o nim zapomnijcie, bo tutaj nie sposób odszukać "podręcznikowych" niuansów. Wino bezpieczne, a przez to bezpłciowe i nudne, a szkoda!

fot. WineMike

Feteasca Regala/Riesling 2015; brak konsekwencji producenta przyniósł ulgę, ponieważ ta pozycja stanowi zupełne przeciwieństwo swojego poprzednika. Nagromadzenie limonkowych, morelowych i nieco słonawych akcentów w połączeniu ze świeżą kwasowością daje połączenie niemal hedonistyczne.

fot. WineMike

Cabernet Sauvignon/Merlot Rose 2016; jeszcze nie przebrzmiały echa po ostatnim panelu win różowych w ciemno, a tymczasem ponownie rose! Ziołowe, pełne porzeczkowo-łąkowych akcentów, uczucie zrobione wino, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że róż coraz częściej będzie pojawiał się w naszych kieliszkach.

fot. WineMike

Merlot/Cabernet Sauvignon 2015; iście bordoski kupaż, bodajże najbardziej "przystępne" ze wszystkich z tej oferty. Krągłe, miękkie, bogate w kalejdoskop ciemnych owoców, niemal potoczyste, bardzo smaczne i długie, niejednego by z pewnością wyprowadziło w pole podczas degustacji w ciemno.

fot. WineMike

Feteasca Neagra 2015; mołdawsko-rumuński klasyk, intensywnie ziemiste, sporo nut gorzkiej czekolady, śliwki, nieco przejrzałych jeżyn i borówek, jednak całość wydała się nazbyt sucha, jakby przebeczkowanie stanowiło miarę jakości.

fot. WineMike

Rara Neagra/Malbec/Syrah 2015; spotkanie "wielkiej trójki", masywne i bezkompromisowe, najbardziej złożone i kompleksowe ze wszystkich degustowanych, a przez to wymagające i warte odstawienia w kieliszku na kilka minut. Świetna ewolucja, nuty czarnego pieprzu, ziół oraz suchej kory.

Wina mołdawskie w bolesnej większości nie dorastają powyższym do pięt. Prawdopodobieństwo trafienia czegoś dobrego w oceanie bylejakości jest niczym przyłapanie ulicznego oszusta na gorącym uczynku - daje chwilową satysfakcję połączoną z obawą, że na następny raz musimy dłużej poczekać. Generalnie seria Individo w lepszym, bądź słabszym wydaniu, stawia na różnorodność i z pewnością nie ma mowy o pozycjach na jedno kopyto. Ta melodia ma wiele mocniejszych momentów i warto poświęcić im swoją uwagę. 

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

piątek, 7 lipca 2017

Różowi mi! Szesnaście mgnień rose


Wina różowe nie mają łatwego życia - nazywane lekkimi, łatwymi ale nie zawsze przyjemnymi, z przymrużeniem oka, a ich fanom sugeruje się niedyspozycję psychiczną, a próba merytorycznej rozmowy kończy się w duchu daleko posuniętego braku zrozumienia. Niezależnie od starań winiarzy i jakości produktu finalnego dla wielu stanowią tryumf bylejakości, kwintesencję hasła wiele hałasu o nic i działają niczym czosnek na wampiry. Dysponując wieloma skrajnymi opiniami zebrałem grupę śmiałków, którzy zmierzyli się z szesnastoma odcieniami i emocjami różu, który stanowi swoisty papierek lakmusowy na umiejętności winiarza. Niedawno na stronie jednego z importerów dowiedziałem się,  że "róże to wina proste i bezpretensjonalne (...) Należy je dobrze schłodzić i pić bez wielkich ceregieli" - jakże się mylili!

fot. WineMike

1. Cantina Bernardi Rose Spumante (WineAndYou - 37 zł); jedyny musiak w zestawieniu, intensywnie pienisty, wspaniale orzeźwiający z natłokiem nut świeżo zerwanych poziomek i truskawek, soczyste i świetnie zrównoważone.

fot. WineMike

2. Vignerons Catalans Ginette Rose 2015 (VinOn - 30 zł); mały stołeczny importer skutecznie buduje swoje portfolio właśnie na takich perełkach - uroczych winach, które uwodzą limonkowo-grejpfrutowymi doznaniami, pluszowe i krągłe zarazem nie pozwala o sobie zapomnieć.

fot. WineMike

3. Weingut Braun Rose 2016 (13win - 36,96 zł); początkowo dość wycofane z czasem odkrywa niuanse słodkich jagód, które zostają wyparte przez nuty spod szyldu gotowane-czerwone-owoce. Nie sposób jednak było oprzeć się wrażeniu, że ta petarda za wcześnie wystrzeliła - a szkoda.

fot. WineMike
 
4. Sampietrana Rosato Negroamaro 2015 (Trezor Wines - 39 zł); niech nie zwiedzie was konfiturowa obietnica w nosie! Całość bezkompromisowo wytrawna z subtelną domieszką malin i truskawek, zgrabnie spięta wibrująca kwasowością.

fot. WineMike
 
5. Chateau Correnson Cotes du Rhone Rose 2015 (Trezor Wines - 43 zł; czegóż tutaj nie ma - zioła, las po deszczu, mech, ziemiste (!) niuanse, kwasowość nieco w tyle, ale to, co powoduje emocje to świetna ewolucja... i któż by się spodziewał?

fot. WineMike

6. Hasselt Cap Gris 2016 (WineAvenue - 36,75 zł); kalejdoskop białej róży, brzoskwiń oraz poziomek, który orzeźwia i sprawia, że można się całkiem poważnie zacząć zastanawiać nad podmianą wody na tę pozycję w upalne wieczory.

fot. WineMike
 
7. Villa Wolf Pinot Noir Rose 2015 (Vininova - 42,90 zł); sztuką jest zrobić dobrego Pinota, a wyobrażacie go sobie w wersje rose? Jedwabne, zwiewne, kruche o subtelnych nutach czerwonych porzeczek. Wersja unplugged, szczera i bezkompromisowa.

fot. WineMike

8. Frescobaldi Alie 2016 (Mielżyński - 68 zł); intensywnie pachnąca kwiatami łąka w kieliszku, podbita skórką limonki oraz intensywną mineralnością, stanowi niezaprzeczalny dowód na to, że rose potrafi być rozleniwiająco hedonistyczne.

fot. WineMike

9. Galweiler Spatburgunder Rose 2016 (WineAndYou - 44 zł); Pinot w różu ma wiele odcieni - jakby ktoś włączył przyspieszenie na kontrolce czerwonych owoców. Niesamowita eksplozja owocu, którą raźno wspiera odświeżająca kwasowość.

fot. WineMike

10. Mas de Lavail Ballade Rosé 2016 (VinOn - 55 zł); dzikie, krwiste truskawki od lekkiego początku do błogiego finału prowadzą niczego nieświadome zmysły, zahaczając po drodze o dopominającą się o więcej uwagi kwasowość. 

fot. WineMike
 
11. Tenuta Ulisse Cerasuolo d'Abruzzo 2016 (WineAvenue - 52 zł); intensywnie nasycone, ze świetną strukturą, a mimo wszystko aksamitne i świeże, dopełniające niuansów malin oraz mięty, stanowi idealny powód do uniesienia się ponad ziemię.

fot. WineMike

12. Marques de Riscal Rosado 2015 (Vininova - 47,90 zł); producent zdecydowanie nie poszedł na łatwiznę, oferując feerię przypraw, ziół, lawendy oraz wszechobecnej czereśni, a całość uzupełniając intensywną kwasowością z nieco słonawym wykończeniem. 

fot. WineMike
 
13. Aldegheri Zaleo 2016 (WineAndYou - 34 zł); znów zaskoczenie - pikantne rose! Generalnie nieinwazyjne, gastronomiczne użyteczne, ale stanowi piękny i bardzo smaczny dowód na to, że warto zainteresować się również tańszymi różami.

fot. WineMike

14. Baron De Ley Lagrima Rosado 2016 (Centrum Wina - 49,99 zł); jaśniutkie, niesamowicie smaczne z natłokiem truskawek, malin i poziomek, bardzo dobrze zrównoważone ze świetną strukturą oraz intensywną mineralnością.

fot. WineMike

15. Michele Biancardi Rosalia 2016 (Krople wina - 59 zł); bodajże najbardziej "krwiste" ze wszystkich degustowanych tamtego dnia - pełne i skoncentrowane, mnóstwo niuansów ziołowych, jednak trochę brakowało nieco więcej kwasowości.

fot. WineMike

16. Feudo di Santa Tresa Purato Rose 2015 (WineAvenue - 43 zł); dawno nie miałem w kieliszku tak "gęstego" różu, podbitego ziołowo-ziemistymi niuansami, wibrującego i pędzącego po dobrze znanej trasie, naturalnie bez pasów.

W czasach słusznie minionych rose Prowansją stało. Winami słabymi jakościowo, schlebiającymi najniższym gustom. Ale idzie nowe - szesnaście dowodów, że jest róż poza wspomnianym regionem stanęło przed Wami. W rose nie chodzi o punchline, efekt "wow" ale o crescendo, doprowadzenie do finału, ewolucję, spokojną obserwację. Nie mamy do czynienia z Shirazem ani Rieslingiem, które często od razu sprowadzają nas na ziemię. Mogliśmy zrównać nasze oczekiwania odnośnie rose z rzeczywistością i nie będzie przesadą stwierdzenie graniczące z pewnością, że po opisanej degustacji podejście do win różowych diametralnie zmieni się.

Degustacja standardowo miała miejsce w Busy Bee.
 

Facebook - Wine Trip Into Your Soul