wtorek, 28 czerwca 2016

Audiencja u Króla

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Garstka wybranych wystąpiła u króla, a grupa szczęśliwców miała okazję podziwiać ich przez parę godzin; poświęcić im ułamki swoich żyć, postarać się ich zrozumieć, by finalnie przyznać, że po solidnej dawce wiedzy wcale nie zatrzymał się czas, ziemia nie stanęła w miejscu, a nikt nie szukał ratunku w celu oswobodzenia z iluzji. Na królewskim trawniku odbyła się wyjątkowa, mająca miejsce zaledwie raz w roku, degustacja starannie wyselekcjonowanych win z oferty Roberta Mielżyńskiego.

fot. WineMike

Z samego Rheingau Georg Breuer czyli Riesling w natarciu i najjaśniejsza gwiazda - Schlossberg 2014, młodziutkie, ale obiecujące, intensywne i niesamowicie kwasowe, świetnie zrównoważone odświeżającymi nutami limonki. Dr. Buerklin-Wolf z Palatynatu na upały przepisał Gaisbohl Riesling 2014 z morelowo-kwiatowymi niuansami z mgiełką zielonych akcentów. Skok do Alzacji wprost w objęcia Domaine Bott-Geyl i charakteryzującego się doskonałą ewolucją i swoistą "tłustością" Schlossberg Riesling 2008.

fot. WineMike

Naturalnie nie pozwalamy czekać Domaine de Chevalier i Grand Cru Classe de Graves 2011, które dopiero teraz objawiło swoje zadziorne oblicze z trawiastymi nutami poprzetykanymi zniewalającą kwasowością. Z oddali już widać LAN z perfekcyjnym Culmen Reserva 2010 w którym znalazło się wszystko to, co lubimy najbardziej - soczysty owoc roztopiony w kwasowości. Bodegas La Horra nie pozostała dłużna i wyróżniła się Corimbo 2011, otumaniającego akcentami przejrzałych aronii, podbitego subtelną taniną.

fot. WineMike

Król nie poprzestał na dotychczasowych atrakcjach; zachichotał donośnie i polecił kontynuować ucztę.   Subtelne, choć wciąż młode Barolo Monfaletto 2012 od Cordero di Montezemolo uwiodło fiołkową mgiełką umiejętnie skrytą za dominującymi taninami. Chateau Kirwan Margaux Grand Cru Classe 2011, choć już rozlane, przypominało wtargnięcie do pracowni artysty i zachwycanie się nad jego dziełkami. Albo odgrzebanie surowych nagrań wziętego rockmana. Obaj słusznie zdawali się mówić z kieliszka "jeszcze nie gotowe".

fot. WineMike

Najlepsze jednak - i słusznie - Król zostawił na deser. Wina od Chateau Fourcas Hosten były jednymi z najbardziej oryginalnych, jakie degustowałem w tym roku. Zarówno 2011, 2012, 2015 odznaczały się smukłością, wielo-etapowością i nieodpartym wrażeniem, że te wina są najlepsze tu-i-teraz. 

fot. WineMike

A królowi nie pozostało nic innego jak odprawić gwiazdy i gwiazdki, po czym polecić powrót do codzienności. Moi drodzy, Robert Mielżyński właśnie zorganizował degustację życia, a wszystkie te pomniejsze, które organizuje z pojedynczymi producentami pozostają daleko w tyle. Brawo, po prostu brawo.
 
Facebook - Wine Trip Into Your Soul

wtorek, 21 czerwca 2016

Alfabet degustatora - F jak faktura

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Handlowcy każdego dnia mają z nią do czynienia, powieść lub film bez niej nie istnieją, stanowi również pewien sposób koordynacji melodii i harmonii. A w świecie wina doprowadza blogerów, degustatorów, krytyków i całą resztę do palpitacji wątroby - mowa o fakturze.

WineFolly

Śledząc popularne programy typu Masterchef (i inne spin-offy) często pada stwierdzenie "podoba mi się/nie podoba mi się faktura tej potrawy". Naturalnie jurorzy w całej swej wspaniałości i splendorze nie kwapią się do wyjaśnień, co też mają na myśli. Niektórzy używali słowa 'konsystencja' - na przykład chrupkie, gumiaste, twarde, żylaste, grudkowate i tak dalej. Nadal jednak nie było to wyłożenie kawa na ławę o co chodzi, a jedynie opisywanie zawartości talerza. W kwestii wina sprawa wygląda podobnie, rzadko kiedy możemy zetknąć się z logicznym i naukowym wyjaśnieniem tego terminu. Doszło do tego, że spotkałem się z definicją "dotykowe właściwości wina" i uwierzcie, mimo, że fraza ta jest w języku polskim to za nic tego nie rozumiałem. 

Notonthehighstreet

Czym jest wino smakujące jak nieheblowana deska, welwetowe, szczypiące, mineralne? Zgoda, nieźle to brzmi w notkach degustacyjnych, ale osoba trzecia może w ogóle nie załapać, o co chodzi w danym winie. Doszło do tego, że niektóre opisy brzmiały jak peany na cześć rzadkich herbat, wyczynowych obrazów czy majstersztyków legend rocka. Ale nadal skutecznie nie wyjaśniały naszego problemu, powodując zdziwienie i niedowierzanie, że tak wielu używa słowa, którego nie ma jednoznacznej definicji.

Pinterest

Przyznam, że nie lada kłopot sprawił mi ten tekst z uwagi na to, że każdy z rozmówców podawał inne wyjaśnienie. Gdzieś tam przemknęła przywołana struktura/konsystencja, ale przecież wino jest w stanie ciekłym, więc po co używać tego słowa? Najtrafniejsze było stwierdzenie, że faktura to część zbalansowania, czyli każde wino zbalansowane posiada fakturę, ale nie każde wino posiadające fakturę jest zbalansowane. A co w przypadku, kiedy charakterystyczna dla jakiegoś wina jest dominująca owocowość, kwasowość albo wymóg utopienia szczepu w beczce, jak robi wielu winiarzy? Może muzyka nie jest za głośna, tylko nie odpowiada nam dany utwór?

W następnym odcinku G jak gwarancja.

Pozostałe części:

A jak abstrakcja

B jak beczka

C jak charakterystyka

D jak dosłowność

E jak emocje
 

środa, 8 czerwca 2016

Albarino o muerte

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Kiedy ponad rok temu zorganizowałem pierwszy i największy w Polsce panel Rieslingów w ciemno nawet nie zdawałem sobie sprawy z nieuniknionego. Długo po tamtym owocnym w dyskusje, wraz z sommelierami i blogerami, wydarzeniu nie mogłem patrzeć na Rieslinga; mierziła mnie jego kwasowość, limonkowe niuanse, wszędobylskość, gastronomiczne rozpasanie. Ukojenie przyniosło Albarino; wino lata, przyjemny chłód po długim biegu, obietnica oczekiwanego, nieznośna lekkość wytchnienia. Niestrudzony Julio Sobrino, fenomenalny sommelier i nieustanny edukator, wyczuł bluesa i zwołał chętnych wspomnianego chilloutu na degustację szeregu win ze szczepu, który setki dni temu przyniósł mi ulgę.

fot WineMike

Adega Eidos "Eidos de Padrinan" Albarino 2015 (Barrique Basia Lejkowska Wine Selection); kosmiczna wprost aromatyczność, czegóż tutaj nie ma - akacje, łąka, miód lipowy, wprawdzie kwasowość gdzieś majaczy w tle, jednak przy zdecydowanych niuansach kwiatowych w ogóle nie przeszkadza.

fot WineMike

Pazo de San Mauro Albarino 2014; smaczny dowód na to, że Albarino nie trzeba wypijać z datą poprzedniego roku na kontretykiecie. Znakomicie się rozwija, sporo waniliowo-słonych klimatów, kremowe, aż prosi o poświęcenie mu więcej uwagi niż to zwykle czynimy nad białymi winami w lecie.
fot WineMike

Vincente Gandia Con un Par (with a pair) Albarino 2015 (DobreWino); mineralne pełną gęb... kieliszkiem, znaczy się. Nieco pikantne, po chwili emanuje aromatami świeżej, dopiero co ułamanej, chrupiącej bagietki.

fot WineMike

Uvas Felices El Jardin de Lucia Albarino 2014 stanowi idealny przepis na to, jak nie należy robić nie tylko Albarino, ale w ogóle wina - gryzące i niezrównoważone, bo dosłownie zalane alkoholem, amatorów może całkowicie zniechęcić do tego szczepu.

fot WineMike

Altos de Torona Albanta Albarino 2013; kolejny przykład jak wspaniale może się to wino rozwijać. Nagromadzenie nut melona, ananasa, w ustach dość zachowawcze, ale odznaczające się tym, czego chyba wszyscy w winie poszukujemy - "tego czegoś".

fot WineMike

Paco&Lola Prime Albarino 2013 (M&P); sporo drożdżowych akcentów, zwiewne i kremowe, świetnie będące przykładem nowatorskiego podejścia do szczepu. I choć nie jest gigantem trwałości to nie sposób odmówić mu mineralności poprzetykanej słonymi akcentami.

Tamtego poranka nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że niezależnie wszystkiego Albarino przynosi wytchnienie, ulgę, spokojną przystań w codziennym niekończącym się wyścigu. I chociaż nie jest uprawiany na tylu rodzajach gleb i regionach co Riesling, Sauvignon Blanc czy Chardonnay to w winnej księdze zajmuje ogromny, osobny rozdział.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

niedziela, 5 czerwca 2016

III Zlot Blogosfery - motywacja czy ignorancja?

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Podobno najważniejsze ustawy podpisywane są nocą, a epokowe wydarzenia dzieją się w weekendy. Trzecia część sagi filmowej często jest najlepsza, trzeci album kapeli staje się legendarnym, a III Zlot Blogosfery był - i jest - nie tylko sukcesem organizatorów pod względem organizacyjnym, ale również tym, który pobił rekord frekwencji.

fot. Winicjatywa

Najważniejsze na świecie jest słowo, zaczątek pomysłu, wyrażona myśl, bez których bylibyśmy marionetkami lub strachami na wietrze. Bez niego nie istnieje pisanie, blogowanie, wymiana poglądów, skrobanie pospiesznie notki degustacyjnej w kajeciku czy głaskanie i stukanie telefonu w celu zapisania uciekających myśli.

Czwórką do stołu podeszli..fot. Robert "Winiacz" Szulc

Najważniejszym punktem minionego zlotu była - jakże krótka pod względem chęci poruszania coraz to nowych wątków i omawiania poruszonych - dyskusja z importerami. Na zdjęciu od prawej - Łukasz Bogumił z Wineonline dowiódł, że sztuka konstruktywnej krytyki nadaj żyje w narodzie; poruszając tematy oczywiste, jak atrakcyjność wizualna bloga czy otwarte i szczere wyrażenie swojego nastawienia i oczekiwań względem importerów, a wymieniając mnie z imienia i nazwiska i doceniając moją pracę przy edukacji i organizowaniu degustacji w ciemno uświadomił mi, że nie robię sztuki-dla-sztuki. Sławomir Chrzczonowicz z Winkolekcji starał się temperować zapędy blogerów zaczynając swoją wypowiedź z uśmiechem od teoretycznie kontrowersyjnego zdania: "Mnie jako importerowi nie jesteście do niczego potrzebni". Dalsza dyskusja udowodniła, że nie rozumie on blogowania i jest generalnie nastawiony-na-nie. Wystąpienie niczego merytorycznego nie wniosło do tematu, a rozmowy przebiegałyby sprawniej, gdyby postawiono przed nim kartkę z nadrukiem "Jestem na nie". Jako przedostatni - z nieodłącznym urokiem - zgrabnie wybrnął z poruszania niebezpiecznych kwestii Michał Jancik, sommelier wybierający wina dla Lidla. Zupełnie różniła się jego wypowiedź od poprzednika. Zaznaczył, jak ważne jest blogowanie o winie dla takich gigantów jak wspomniana niemiecka sieć, jednak zabrakło mi - teoretycznie syzyfowego trudu - przedstawienia tabeli z przykładowymi winami, których sprzedaż wzrosła po recenzjach na blogach. Może to warty przemyślenia pomysł na kolejny rok? Trójcę zwięźle podsumowywał Wojtek Bońkowski z Winicjatywy, który świetnie moderował całą dyskusję i temperował krzykaczy.

W grupie siła fot. Olaf Kuziemka

Na Zlocie były wymiany uścisków, wizytówek, fotki, heheszki, wzajemnie lajki i obserwacje, biforek i afterek. Wiecie co? Świetnie było Was w końcu zobaczyć i udowodnić, że za blogiem czy fanpejdżem jest żywy człowiek, który rozumie ironię, potrafi słuchać, krytykować i przyjmować krytykę, ale przede wszystkim jest tutaj dla Was, naszych Czytelników. Bez Was bylibyśmy niczym. Jesteście zajebiści. A ja? Nazywam się Michał Misior. Kim jestem? Blogerem.

O Zlocie napisali również:

Blurppp, zapiski z pustyni

EnoEno 

Italianizzo 

Nasz Świat Win 

NieWinne Podróże

Nóż i Widelec 

Trzy Kolory Wina

Winne Przygody 

Viniculture 

Wine Travel Food

Winniczek

Z winem do kina


Facebook - Wine Trip Into Your Soul