niedziela, 15 kwietnia 2012

Złoty tłuszcz


W ciepłe wiosenne popołudnie w warszawskiej restauracji Moonsfera, położonej w nowoczesnym budynku Centrum Olimpijskiego, odbyła się niecodzienna degustacja zorganizowana przez Convinium Slow Food Warszawa; jej przedmiotem był olej z oliwek, potocznie zwany oliwą.




Z oliwą jest jak z winem – natłok producentów, odmian, czy wreszcie wysokich cen skutecznie blokuje świadomość konsumentów w różnorodności towarów i z reguły w koszyku ląduje najtańsza opcja. A to poważny błąd. Dodatkowo ostatnia afera w związku z fałszowaniem oliwy extra virgine w Hiszpanii i Włoszech nie pomaga w wyborze.

O tym, czym powinniśmy kierować się decydując się na konkretną oliwę opowiadali Tessa Capponi-Borawska – włoska arystokratka mieszkająca w Polsce, autorka książek popularyzujących włoską kuchnię oraz Tadeusz Pióro, znany min. z Magazynu Wino, podróżnik i znawca win.

Oprócz przykładów, jak zbawienny wpływ oliwa ma na zdrowie, degustujący dowiedzieli się, która oliwa nadaje się do smażenia, jak rozpoznać dobrą oliwę, jak ją degustować oraz dlaczego należy unikać przypraw w oliwie (podobnie jak dodawanie soku lub syropu do piwa ukrywa jego brak świeżości).

Po wykładzie zaserwowano obecnym 7 oliw z których jedna nie nadawała się do picia! (Wyjaśnienie w dalszej części tekstu).

Jako pierwsza w kieliszkach znalazła się oliwa Laudemio z Toskanii - wytwarza ją producent Frescobaldi, legenda włoskiego winiarstwa (importer Mielżyński); dość łagodna, delikatnie gryząca w gardle, co świadczy o wysokiej jakości.

Drugą włoską oliwą była Planeta z Sycylii (do kupienia w ALMIE); blado wypadła przy poprzedniej, bardzo pikantna i mało aromatyczna.

Dwie kolejne oliwy pochodziły z Hiszpanii, a konkretnie z Andaluzji (80% hiszpańskiej oliwy jest produkowanej właśnie tam). Esencial była delikatna i aksamitna, natomiast ILOVEACEITE bardziej było czuć w nosie niż w ustach, bardzo aromatyczna i skoncentrowana. Obie można nabyć na stronie www.kochamoliwe.com.

Najmniej zachwytu wywołała oliwa Casa de Azeite z Biedronki; mało esencjonalna, jakby rozwodniona (polecona przez prowadzących jako idealna do smażenia).

Nie mogło zabraknąć oliwy z Portugalii, a konkretnie Oliveira da Serra; kremowa w ustach, szczodra w aromatach, przyjemnie zarówno w nosie, jak i w ustach. Do nabycia w Kuchniach Świata.

Ostatnia oliwa nie nadawała się do spożycia, a jej aromat przywodził na myśl starą, brudną ścierkę i swąd starego masła, a to dlaczego, że była ona zjełczała. Została ona zaprezentowana, żeby degustującym łatwiej było w przyszłości rozpoznać zepsutą oliwę. Takiej nie ukryje się nawet pod garścią przypraw.

Degustacja pozwoliła baczniej przyjrzeć się oliwom dostępnym na rynku, a także nauczyć się je oceniać nie tylko po cenie, ale także zawartości butelki.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

niedziela, 18 marca 2012

Chilean Wine Tour

„Panie! Chile to są świetne, dobre i smaczne” – taki oto cytat zasłyszałem w zeszłym roku na imprezie poświęconej winiarskim Chile, która miała miejsce w Warszawie.  Stwierdzenie takie jest  zdecydowanie zbyt dużym uogólnieniem biorąc pod uwagę bogactwo kraju. 
Wybierając się na degustację organizowaną przez ProChile i firmę Trattoria, byłem ciekawy, czy wina przedstawione tym razem ukażą jakiś nowy aspekt win chilijskich.
Winiarskie Chile cieszą się coraz większa popularnością, a coraz więcej degustacji organizowanych w stolicy i nie tylko poświęconych jest temu pełnemu sprzeczności krajowi.
Z czym kojarzą się Chile? Większość zapytanych przemilczy pytanie nie chcąc wykazywać się niewiedzą a parę osób rzuci hasła: Rapa Nui, Carmenere czy też Dolina Centralna. Chwała tym ostatnim!

Niniejsza relacja poświęcona jest konkretnie winom, które nie mają w Polsce importera, ponieważ wina posiadające importerów są mi znane z licznych degustacji. Aby poszerzyć horyzonty skupiłem się na winach, które zostały wystawione na stolikach z informacją „looking for importer”.
Mądrą decyzją ze strony organizatorów było zaproszenie winnicy Apaltagua, która posiada uprawy w pięciu ważnych regionach – Colchagua, Curico, Maule, Maipo oraz Casablanca. Z zaprezentowanych win największe wrażenie zrobiły wina białe; Chardonnay Reserva 2011 (mocna kwasowość, świeża owocowość) oraz Pacifico Sur Sauvignon Blanc Reserva 2011 (młode, ale już mocno agrestowo-waniliowe wino).
Czerwone wina od producenta Casas del Toqui (uprawy w Cachapoal, Casablanca i Maipo) urzekły mnie. Jego Cabernet Sauvignon 2011 oraz Pinot Noir Reserva 2011 były szczodre, dobrze zbalansowane, ale trochę brakowało im wyrazistości.
Siostrzane winnice Vina Maquis oraz Vinedos Calcu robią wina w dość podobnym stylu. Ich Carmenere oraz Rose są lekkie, owocowe, proste w odbiorze. Zapowiada się, że będą to dobre wina na naszym rynku. Jak będzie w rzeczywistości okaże się z czasem.
Producent Vina Perez Cruz raczył degustujących średnio garbnikowym Chaski 2009 (Petit Verdot), Liguai 2008 (Syrah z dodatkiem Cabernet i Carmenere) – jedno z lepszych win tej degustacji oraz Quelen 2007 (Petit Verdot oraz Carmenere z dodatkiem Cot) - rokuje na  wino, które może  rozwinąć się za 3-4 lata.
Najstarsze z win prezentowanych na degustacji było z rocznika 2007. Czy to oznaka, że Chile stawia na nowe roczniki? Na większości stolików dominowały butelki z lat 2009-2011.
Ogólne wrażenie po degustacji było pozytywne. Wina były mniej „dżemowate”, co odnajdywałem do tej pory w winach z tego kraju, a bardziej zdecydowane i z dobrą kwasowością.
Różnorodność win zaprezentowanych na degustacji z pewnością zachęci licznych odwiedzających do większego zainteresowania się winami z Chile.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul